Refleksja o zaufaniu… #karmiędługo

Autorka wpisu:

Promotorka Karmienia Piersią Katarzyna Kołodziejczyk

Chciałam podzielić się z Wami tym co ostatnio u nas się dzieje. Pamiętacie małegossaka, który już chodzi, bawi się, je pokarmy stałe i pije ze szklanki? A no i karmi psa? Jeśli nie, to możecie to nadrobić:

Ostatnio naszła mnie myśl, że moja córeczka bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego kto mleko ma, a kto nie. Zostawiona pod opieką babci potrafi usnąć w wózku. Zostawiona pod opieką taty też zasypia na różne sposoby. Czasem w nosidle, czasem na rękach, a czasem po prostu potrafi zamknąć oczy siedząc na kanapie i nie wiadomo kiedy śnią się jej obłoki na błękitnym niebie. A tymczasem jak jest mama, to wiadomo po co jest mleko. Do zasypiania! Ostatnio potwierdziło to pewne zdarzenie.

Mleko do zasypiania …

Co jakiś czas muszę usiąść do komputera na dłużej, aby wykonać pracę (oczywiście córeczka jest wtedy pod czyjąś opieką). Jako, że małyssak jest również małymwspinaczem, to ostatnio fakt pracy, gdy jest w domu obok stał się pewnym problemem. Mianowicie każde otwarcie laptopa kończy się … dzieckiem siedzącym na klawiaturze. Do lamusa odeszły czasy kiedy mogłam ze śpiącym na piersi bobasem robić to tak:

I jak tu pracować??

Nadszedł czas stawiania pewnych granic i nic innego lepiej nie działa jak zamknięte drzwi na klucz. Tak na klucz, bo mój niespełna dwulatek potrafi przysunąć sobie do drzwi krzesełko, nacisnąć klamkę i drzwi otworzyć. A jak są zamknięte na klucz to próbuje to zrobić każdym przyrządem przypominającym klucz, ale jak się domyślacie, to już mu nie wychodzi.

Uff!

No więc ostatnio miałam taki poranny maraton pracy, który rozpoczęłam ok godziny 8 rano, a w tym czasie córeczka była pod opieką taty. Całkiem dobrze mi szło, bez żadnego dobijania się do drzwi, aż pomyślałam, że chyba córeczka zapomniała, że w ogóle tu jestem (w pokoju za drzwiami zamkniętymi na klucz dla jasności). Tym niemniej jakież było moje zdziwienie kiedy bez płaczów i lamentów usłyszałam w końcu ok. godz. 13.00 odgłos przysuwanego krzesełka i szarpnięcie za klamkę. Ta godzina to już czas dla mojej córeczki na drzemkę i miałam cichą nadzieję, że magiczne sposoby taty tu zadziałają. Skoro jednak się na to nie zanosiło zapytałam przez drzwi „kto tam?”. Usłyszałam w odpowiedzi „Mnam, mnam”. Takimi słowami córeczka określa mleko z piersi (ale też każde inne jedzenie). Cóż, mogłam się tego spodziewać. Odpowiedziałam „Chesz mleczko?”. Zza drzwi rozległ się śmiech małegossaka. Czyż to nie urocze? Przez cały dzień jakby mamy nie było, ale była, no i nadszedł czas, aby się upomnieć o swoje. Odpowiedziałam jej, że za chwilę wyjdę i żeby poczekała. No i poczekała. A potem usnęła jak to mówią „przy cycu”.

Mleko mamy dla ssaka

Jaki z tego wniosek? Nasze dzieci wiedzą czego potrzebują i jeśli jest to dostępne to z tego korzystają. Może czasem warto zaufać, że jest właśnie tak jak powinno być?

Warto zaufać, że jest właśnie tak jak powinno być

A dodam, jeszcze na koniec, że bycie mamą też starszej córeczki (która jest już szkolniakiem) nauczyło mnie tego, że z dzieckiem naprawdę można się dogadać. Może niekoniecznie w momencie kiedy jesteśmy w emocjach, kiedy chcemy, aby stało się coś tu i teraz i basta. Ale właśnie mówienie i pokazywanie dziecku alternatyw zawczasu, kiedy jest spokój i nie ma ciśnienia. Np. ja od dziś zaczęłam mówić córeczce, że jeśli chce zasnąć to może się do piersi przytylić, a ja ją pogłaszczę i ona zaśnie. To nic, że za chwilę przyssała się do cyca. Teraz już wiem, że kiedyś przytuli się do piersi, ja ją pogłaszczę, a ona zaśnie.

Dobranoc! :*

Wpłać darowiznę na działania Stowarzyszenia Małyssak

lub sprawdź jak inaczej możesz nas wesprzeć -> tutaj