Karmienie piersią, a katar malucha

Autorka wpisu: Promotorka Karmienia Piersią Katarzyna Kołodziejczyk

Zaczął się grudzień i już od trzech lat jest to jeden z trudniejszych miesięcy w roku dla mnie, pomimo całego swojego świątecznego uroku. To właśnie w tym miesiącu szczególnie borykamy się z przeziębieniami. I właśnie teraz drugi małyssak ma katar… Okazuje się że jest to już drugi raz w jego całym czteromiesięcznym życiu. Starsza córka pierwszy katar dostała w wieku 10 m-cy. Pewnie duży wpływ na to ma starsze rodzeństwo, które chodząc do przedszkola, czy szkoły przynosi do domu cały repertuar bakterii i wirusów. Jednak uznaję to za naturalną kolej rzeczy. A czy u was też tak jest że drugie dziecko choruję częściej?

Jak sobie radzimy …

Oczywiście karmienie piersią, czyli mleko mamy jest tym źródłem, które dostarcza maluchowi przeciwciał do walki z chorobą. Dodam, że nie ma u nas gorączki i wszystkie nasze zabiegi skupiają się na rozrzedzaniu i usuwaniu gęstej wydzieliny z noska. Tak, aby katar był cały czas „w ruchu”. Chodzi o to, aby zaleganie kataru nie spowodowało namnażania się bakterii. Choć karmienie malucha z zapchanym noskiem czasami nie jest proste to dbam o częste nawet małe łyczki. Ale jak to zrobić?

Jak nakarmić małegossaka kiedy nos jest zatkany?

Karmienie piersią pod górkę tzw. pozycja naturalna

Czasami muszę zdobywać się na przedziwne akrobacje… na przykład karmić małegossaka stojąc, trzymając go na rękach i bujając. Jest to wyjątkowo uspokajające dla niego i małyssak wyjątkowo lubi bujanie w pionie, czyli góra-dół. Karmimy się też w pozycji na brzuchu, czasem też nazywanej naturalną lub karmieniem pod górkę. Przydaje się wtedy kołysane na boki.

Oprócz tego, robimy maluszkowi nebulizacje z soli fizjologicznej, albo zapuszczamy sól fizjologiczną po kropelce, ale często. W nocy małyssak śpi na moim brzuchu (właśnie jak na zdjęciu). Mam nadzieję, że to pozwoli mu się wygrzać, a katar nie będzie spływał do oskrzeli. Oczywiście zaprzyjaźniliśmy się z panem aspiratorem i o dziwo nawet zdarzają się momenty, gdy małyssak z zaciekawieniem słucha brzmienia wyciąganego kataru, co nigdy nie zdarzyło się u starszej córki (wybawiło nas to kiedy nauczyła się sama dmuchać nos). W dzień noszę maluszka w chuście. To niezastąpione narzędzie. A kiedy trudno mi jest kolejne godziny pod rząd słuchać marudzącego malucha proszę o pomoc męża. Tak, bo czasem nie jest łatwo jak w głowie świdruje głośny płacz (a nawet zwykłe pojękiwanie), a Twój rozum gdzieś się skrył i pozostał tylko tzw. mózg gadzi odpowiedzialny za reakcje „walcz/uciekaj”. Nie muszę chyba mówić, która reakcja na płacz maluszka jest lepsza 😛 . W każdym razie podczas kataru (i nie tylko!) malucha na pewno przyda się pomoc drugiej dorosłej osoby, aby móc uciec choć na chwilę, chociażby do drugiego pokoju, albo schować się pod poduszkę.

Tak więc na koniec… życzę sobie i wszystkim mamom z maluszkami z katarem wytrwałości i jak najwięcej małych mimokatarowych uśmiechów, bo też się zdarzają 🙂